Protokół po "Modlitwie za Owena" Johna Irvinga
LADIES AND
GENTLEMEN!
1. UDAŁO SIĘ! DWIE UCZESTNICZKI SPOTKANIA POD PRETEKSTEM
KSIĄŻKI NA CZAS DOTARŁY DO OSTATNIEJ STRONY „MODLITWY ZA OWENA” JOHNA IRVINGA.
POZOSTALI UCZESTNICY UTKNĘLI NA RÓZNYCH ETAPACH (NAJCZĘŚCIEJ POCZĄTKOWYCH) CZYTANIA, JEDNAK DEKLARUJĄ UKOŃCZENIE ZADANIA
NIEBAWEM.
2. OMAWIANA KSIĄŻKA JEST BARDZO ZAKRĘCONA, PEŁNA SYMBOLI,
ZNACZĄCYCH ELEMENTÓW, FRAGMENTÓW POROZRZUCANYCH NA PONAD 700 STRONACH, KTÓRE
DOPIERO PO PRZECZYTANIU CAŁOŚCI, UKŁADAJĄ SIĘ JAK PUZZLE W CAŁOŚĆ.
3. GRONO OŚWIADCZYŁO, ŻE „MODLITWA ZA OWENA” NIE JEST LEKTURĄ,
DO KTÓREJ TRZEBA, WYPADA LUB BĘDZIE SIĘ CHCIAŁO WRÓCIĆ, JEDNAK POSTAĆ TYTUŁOWA
ORAZ WIELE NA POZÓR MARGINALNYCH OSÓB CZY SYTUACJI POZOSTANĄ NA DŁUGO W NASZEJ
CZYTLENICZEJ PAMIĘCI: GŁOS OWENA, DŁONIE I RĘCE, PANCERNIK, MANEKIN, PIŁKA DO
BASEBALLU, WSADY DO KOSZA, JASEŁKA, MAJTKI, CZERWONA SUKIENKA, PASTOR, HESTER,
KUZYNI JOHNA, NARZĘDZIA W RĘKACH BOGA.
4. NASZ BOOKDOG WDZIĘCZNIE ODGRYWAŁ ROLĘ TRZECIOPLANOWEGO
BOHATERA „MODLITWY”, PSA PANA FISHA – SAGAMORE. PRZY OKAZJI OMAWIANIA KYNOLOGICZNYCH
WĄTKÓW POJAWIAJĄCYCH SIĘ W KSIĄŻCE ZACYTOWANO (Z PAMIĘCI), ŻE „ZWŁOKI PSA SĄ
BARDZO CENIONE PRZEZ OGRODNIKÓW”.
5. INNE TEMATY PORUSZONE PODCZAS KWIETNIOWEGO SPOTKANIA
KSIĄŻKOWEGO DOTYCZYŁY M.IN. WIELKANOCNEJ TRADYCJI PIECZENIA MAZURKÓW (KTÓRA W
NASZYM REJONIE JAKBY DOPIERO RACZKOWAŁA) CZY STANU SZKOLNICTWA W GMINIE I
POWIECIE (NIEPOKOJĄCE WIEŚCI DO NAS DOCIERAJĄ).
6. GRUPOWO DOKONANO ROZKMINKI JĘZYKOZNAWCZEJ (W TYM CELU POSŁUŻONO
SIĘ SŁOWNIKIEM JĘZYKA POLSKIEGO). OTÓŻ UPEWNIONO SIĘ, ŻE PONAD WSZELKĄ
WĄTPLIWOŚĆ SŁOWA „MAŁŻ” I „POR” SĄ RODZAJU MĘSKIEGO.
7. DO NASZEGO WOKABULARZYKA WPISUJEMY WYRAZ „PEOLAGENTNE”, CO
ZNACZY INTELIGENTNE, ALE INACZEJ, NIE TAK DO KOŃCA. SŁOWO TO NIE ZOSTAŁO UŻYTE
PRZEZ IRVINGA W JEGO POWIEŚCI, A PRZEZ POLDZIĘ LUB BŁYSKAWICĘ (PROTOKOLANTKA W
ZWIĄZKU Z NASTĘPNYM PUNKTEM NINIEJSZEGO PROTOKOŁU NIE ZDOŁAŁA ZAKONOTOWAĆ
DOKŁADNIE FAKTU, KTO JEST AUTOREM WSPOMNIANEGO OKREŚLENIA).
8. PITO WINO KALIFORNIJSKIE. JEDNO Z NICH NOSIŁO NAZWĘ, KTÓRA W
SWOBODNYM TŁUMACZENIU BRZMI „DĘBOWY WIDOK” – FAKTYCZNIE, KAŻDY ŁYCZEK PACHNIAŁ
DĘBEM. A „WIDOKI”, JAK TO OKREŚLIŁA BŁYSKAWICA, „BYŁY PÓŹNIEJ”.
9. W WYNIKU BLISKIEJ ZAŻYŁOŚCI MIĘDZY STRUNĄ A BOOKDOGIEM U TEJ
PIERWSZEJ WYSTĄPIŁA EROZJA OKA SPOWODOWANA JEDNYM WŁOSKIEM Z SIERŚCI TEJ
DRUGIEJ. STRUNA NIECO CIERPIAŁA, ŁZAWIŁA, ODCZUWAŁA DYSKOMFORT, JEDNAK DOKONAŁA
ZABIEGU AMBULATORYJNEGO W ŁAZIENCE I WRÓCIŁA DO ŚWIATA DWUOCZNYCH (PRZY OKAZJI
WSPOMNIANO NIEOBECNĄ KORALINĘ, KTÓRA POWAŻNIE ZANIEMOGŁA NA OKO).
10. CIEKAWIE UŁOŻYŁ SIĘ SOUNDTRACK DO NASZEGO SPOTKANIA.
NAJPIERW ODSŁUCHANO ŚCIEŻKĘ DŹWIĘKOWĄ DO DOŚĆ ZAKRĘCONEGO FILMU „BIG FISH” TIMA
BURTONA, KTÓRA ZAWIERAŁA UTWORY Z LAT 50-TYCH I 60-TYCH, PASUJĄCE KLIMATEM DO
CZASU ROZGRYWANIA SIĘ „MODLITWY ZA OWENA”. ODTWORZONO TEŻ PŁYTĘ ZESPOŁU THE
DOORS (BO KOJARZY SIĘ Z WOJNĄ Z WIETNAMIE, PSYCHODELIKAMI, PACYFISTAMI, CZYLI STAJĄ
NAM PRZED OCZAMI HESTER I JOHN, KTÓREMU OWEN POMÓGŁ UNIKNĄĆ PÓJŚCIA NA WOJNĘ).
STRUNA, SPECJALISTKA OD ZESPOŁU ALICE IN CHAINS, PRZYTOCZYŁA HISTORIĘ OJCA
JERREGO CANTRELLA, KTÓRY SŁUŻYŁ W ARMII AMERYKAŃSKIEJ PODCZAS WOJNY W WIETNAMIE,
A UTWÓR „ROOSTER” JEST DEDYKOWANY WŁAŚNIE JEMU – WYSŁUCHANO CAŁY ALBUM „DIRT”,
NA KTÓRYM ZNAJDUJE SIĘ RZECZONY KAWAŁEK. DŹWIĘKOWO TOWARZYSZYLI NAM FRANK
SINATRA (ULUBIONY PIOSENKARZ BABCI WHEELWRIGHT) ORAZ WSPOMNIANY W „MODLITWIE” KANADYJCZYK
NEIL YOUNG. PODCZAS KONSUMPCJI DESERU LODOWEGO „PIECZONA ALASKA”, O KTÓREJ BĘDZIE
W NASTĘPNYM PUNKCIE, DELEKTOWANO SIĘ UTWORAMI ŚCIEŻKI DŹWIĘKOWEJ DO FILMU „INTO
THE WILD”, CZYLI „WSZYSTKO ZA ŻYCIE” (PRZY OKAZJI ZACYTOWANO STOSOWNY FRAGMENT
FILMU: „YOU GOING TO ALASKA?! ALASKA, ALASKA?!?”).
11. KUCHNIA AMERYKAŃSKA W NASZYM WYDANIU BYŁA NADZWYCZAJ
SMACZNA, CHOĆ PO RAZ PIERWSZY W HISTORII SPOTKAŃ POD PRETEKSTEM KSIĄŻKI NAWET NIE
TKNIĘTO JEDNEJ Z ZAPLANOWANYCH POTRAW – WSZYSCY UCZESTNICY SPOTKANIA BYLI
OBŻARCI JAK BĄKI I NAPRAWDĘ NIE DAŁO SIĘ WCISNĄĆ NAWET NAJMNIEJSZEGO HOTDOŻKA
ZAPROPONOWANEGO PRZEZ STRUNĘ. WCHŁONIĘTO NATOMIAST INNE SPECJAŁY: PANKEJKI Z
SYROPEM KLONOWYM (MADE BY BŁYSKAWICA), TORTILLĘ (JAKO JEJ AUTORKA STRUNA NAWIĄZAŁA
TYM SAMYM DO POBYTU OWENA MEANY W ARIZONIE I KALIFORNII, CZYLI RZUT BERETEM OD
OJCZYZNY TORTILLI), HAMBURGERY (SPONSORED BY PAN REX), ROZPŁYWAJĄCE SIĘ W
USTACH CZEKOLADOWE BRAŁNIS (BAKED BY POLDZIA), ZDEFORMOWANE NIECO, LECZ
SMAKOWITE KORNDOGI (DEBUT BY KRÓLOWA). OCHY I ACHY WZBUDZIŁA GÓRUJĄCA NAD
RESZTĄ POTRAW LODOWA „PIECZONA ALASKA” Z BEZĄ (PREPARED BY KRÓLOWA NA SPECJALNE
ZAMÓWIENIE STRUNY). BŁYSKAWICA PRZYNIOSŁA 5-LITROWE WIADRO POPKORNU. PODJADANO
RÓWNIEŻ, A NAWET PRZYPIEKANO NA PODGRZEWACZU DO HERBATY, PIANKI MARSHMALLOWS.
RZECZ JASNA NA STOLE NIE MOGŁO ZABRAKNĄĆ COCA-COLI.
12. NASTĘPNE SPOTKANIE KSIĄŻKOWE ODBĘDZIE SIĘ W PIERWSZY PIĄTEK
MAJA, KTÓRY W TYM ROKU WYPADA PIERWSZEGO MAJA. ROZMAWIAĆ BĘDZIEMY O KSIĄŻCE
PATRICKA SUSKINDA „PACHNIDŁO”. Z RACJI ZAMIŁOWANIA GŁÓWNEGO BOHATERA DO RUDYCH
KOBIET, SERWOWAĆ BĘDZIEMY KUCHNIĘ RUDĄ – W MIARĘ MOŻLIWOŚCI NIE POMARAŃCZOWĄ, A
RUDĄ WŁAŚNIE. POJAWIŁO SIĘ JUŻ KILKA CIEKAWYCH PROPOZYCJI DAŃ. IDĄC ZA CIOSEM USTALONO
TERMIN JESZCZE KOLEJNEGO SPOTKANIA – 12 CZERWCA PODYSKUTUJEMY O BEKSIŃSKICH.
13. PAN REX POCZYNIŁ RANIĄCE NASZE SERCA PLANY WZGLĘDEM BOOKDOGA.
OTÓŻ ZASUGEROWAŁ ON, ABY NASZ UKOCHANY BOOKDOG ZOSTAŁ PRZYRZĄDZONY I ZJEDZONY W
TRZECH CZĘŚCIACH NA NASZYCH KSIĄŻKOWYCH SPOTKANIACH: BIEŻĄCYM –JAKO HOTDOG, NA
NASTĘPNYM Z RACJI RUDEGO UMASZCZENIA, ORAZ NA SPOTKANIU CZERWCOWYM, KIEDY TO
BĘDZIEMY SERWOWAĆ POTRAWY CHIŃSKIE. WSPANIAŁOMYŚLNIE WYBACZAMY PANU REXOWI TE
GŁUPIE ŻARTY ZWIĄZANE Z NASZYM BOOKDOGIEM, GDYŻ BIEDACZEK MIAŁ KATAR, WIĘC, JAK
PRAWIE KAŻDY PRZEZIĘBIONY MĘŻCZYZNA, BYŁ PRAWIE UMIERAJĄCY, STĄD JEGO BREDZENIE
W MALIGNIE.
KOŃCZĄC, YOUR NOTETAKER WYCIĄGA DO WAS SWE DŁONIE, KTÓRYMI
DELIKATNIE PORUSZA W GEŚCIE POZDROWIENIA.
GOD BLESS
YOU.
BOOK Z
WAMI.
K.
PS. Z PRZYCZYN TECHNICZNO-ORGANIZACYJNYCH ILUSTRACJA
FOTOGRAFICZNA ZOSTANIE DOŁĄCZONA DO NINIEJSZEGO PROTOKOŁU W NIECO POŹNIEJSZYM
TERMINIE.
PS 2. PÓŹNIEJSZY TERMIN NASTAŁ - OTO ZDJĘCIA: