Protokół po "Niewinności zagubionej w deszczu" Eduardo Mendozy
Witajcie, Chicas!
„Niewinność
zagubiona w deszczu” Eduardo Mendozy stała się Pretekstem do kolejnego,
dwudziestego piątego już Spotkania. Lektura wieczoru znakomicie wpisała się
treściowo w mniej lub bardziej celebrowane tego dnia w naszym kraju Walentynki.
Dużo rozmawiano o miłości, namiętności i pożądaniu.
1. Książka się podobała. Szybko się ją czyta.
Polanna podzieliła się z zebranymi swoją wiedzą w kwestii imienia głównej
bohaterki książki: to Consuelo, nie Consuela. Jej postać wzbudziła naszą dużą
sympatię przede wszystkim dlatego, że choć schowana pod habitem, to jednak Consuelo
była bardzo ludzka, nie bujała w obłokach, nie żyła tylko wiarą i tak bardzo po
człowieczemu dała się ponieść żądzom.
2. Posiedzenie rozpoczęło się od mowy
okolicznościowej wystosowanej przez uczestniczki w związku z jubileuszem naszych
Spotkań oraz z urodzinami Królowej. Jesteśmy pełne zachwytu dla naszej
determinacji, która przez dwa lata regularnie gromadzi nas wokół stołu, na
którym początkowo była tylko herbata oraz skromna przekąska. Lubimy się, lubimy
swoje towarzystwo, wspieramy się, inspirujemy się nawzajem nie tylko do
czytania kolejnych książek. Wspólnie przeżywamy zarówno omawiane lektury, jak i
swoje sukcesy, trudności, niepowodzenia i radości. Dodatkowo Królowa poczuła
się nad wyraz dopieszczona towarzysko oraz urodowo, za co składa jeszcze raz
serdecznie muchas gracias.
3. W związku z powyższym punktem Struna obdarowała
zebrane, świętujące te dwie rocznice osoby własnoręcznie wyprodukowanymi w
ilości hurtowej broszkami o tematyce dendrologicznej. Piękne te dzieła to
kolejny nasz znak rozpoznawczy (oprócz kajecików grubnących od regularnie
gromadzonych zapisków z czytanej książki, koszulek z Włóczykijem, biżuterii do
książek, czyli wszelakiej maści zakładek, a w sferze niematerialnej wyrażeń i
pojedynczych słówek zaczerpniętych z naszego wokabularzyka, do którego
dołączamy ulubione, wyłuskane z książki-Pretekstu bon-moty i sformułowania).
4. Dyskusjom na temat książki towarzyszyły rozmowy dotyczące
intensywnego życia zawodowego w połączeniu z planami na przyszłość (Polanna)
czy zamierzeniami w dziedzinie kultury (opera, koncerty). Jednak na półkę z
anegdotkami dokładamy piątkową opowieść Gazeli, która związana jest z jej
wizytą u ginekologa- jeśli Gazela weźmie sobie do serca zalecenia lekarza, to
podejrzewamy, że trochę częściej będzie spędzała wieczory w męskim towarzystwie
w domu. Mamy nadzieję, że nie będzie to jednak negatywnie rzutowało na jej
obecność na kolejnych spotkaniach książkowych.
5. W drugiej części spotkania nawiązano łączność
telekomunikacyjną z oryginalnym Hiszpanem, który przesłał uczestniczkom
spotkania pozdrowienia oraz ikonki przedstawiające hiszpańską flagę.
6. Najbardziej oczytany w powiecie (a może i nawet w
województwie?) pies książkowy Gruda przeżył sesję fotograficzną w wykonaniu
Struny, której efekty oczywiście dość szybko zostały zamieszczone na fejsie. Zwierzę
to na własnej skórze odczuwało nie tylko spragnione jego ciepła i miękkości
dłonie uczestniczek, ale i z każdym miesiącem coraz bardziej zauważalne ich wyedukowanie
technologiczne, które ze swobodą korzystają ze swoich smartfoników, fejsików,
tablecików i innych aparacików.
7. W kwestii napitków raczono się winem d’Espagna,
choć jego spożycie było tym razem na karygodnie niskim poziomem (nie podam
danych liczbowych, żeby nie wprawiać w zakłopotanie tych uczestniczek, które
mają w swoim życiorysie alkoholowym i po butelce wina na głowę podczas jednego
wieczoru). Warto nadmienić, że jedno z win pochodziło ze stypy, zatem
uzasadnionym było wzniesienie toastu za wieczny odpoczynek osoby, na cześć
której owa stypa została wyprawiona. Wino ze stypy- to się na pewno wpisze do
annałów naszych Spotkań. Ponadto uczestniczki raczyły się limonada di casa,
czyli domową lemoniadą cytrynową- w kontekście omawianej książki nie mogło jej
braknąć na naszym stole.
8.
Z powodu obfitości w sferze jadła Polanna miała
trudności z zaśnięciem. Było delicioso! Koralina przyrządziła tapadenę z zielonych
i czarnych oliwek, która z lekko przypieczonym białym pieczywem smakowała
wybornie (należy podkreślić, że precyzyjnie ułożona na talerzu kompozycja z zielonych
i czarnych kanapeczek wiele mówiła o zamiłowaniu Koraliny do ładu i symetrii).
Polanna podzieliła się z nami oryginalnym hiszpańskim migdałowym przysmakiem
Torron Yema Tostada. Gazela przyniosła i własnoręcznie obrała ze skórki pomarańcze
oraz pomello. Na potrzeby Spotkania zakupiła także marynowane papryczki
nadziewane serem (kilka dni wcześniej zasugerowano jej, aby poszukała w sklepie
pasujących tematycznie do książki migdałów, jednak coś się jej pomyliło i
zamiast migdałów były papryczki. Ale ponieważ były pyszne, zaliczamy je do
hiszpańskiej kuchni jako tapas). Struna wreszcie przyniosła czekoladę z
kwiatami fiołków, o której tyle już kiedyś słyszałyśmy- warto było na nią
czekać! W części przygotowawczej do Spotkania prawie zbiorowo pod
przewodnictwem Struny przyrządzono z dostarczonych przez nią składników tortillę
de patatas. Polanna powołana była do wydania sądu w sprawie odpowiedniego
przypieczenia i koloru tortilli. Natomiast podczas przewracania jej (tortilli,
nie Polanny) na drugą stronę zgromadzone w kuchni wszystkie uczestniczki
wstrzymały oddech i błyskawicznie podawały szpatułki, patelnie, deski do
krojenia, noże, przykrywki i co tam tylko jeszcze było potrzebne. Tortilla była
palce lizać. Zjedzono również upieczony przez Królową torcik
orzechowo-migdałowy, wytrawne ptysie z pastą makrelową, serową z pesto lub
serową z suszonymi pomidorami. Na stole znalazła się też empanada- smaczna
była! Zanim przystąpiono do spożywania przyniesionych i przygotowanych
frykasów, obfotografowano je skrupulatnie. Za wszelkie pyszności gran gracias!
9. A następne Spotkanie będzie poświęcone
wiekopomnemu dziełu Nabokova „Lolicie”. Widzimy się 14 marca.
A zatem Adiós!
Do następnego Spotkania Pod Pretekstem
Książki
Tu Reina, czyli Wasza Królowa