środa, 17 sierpnia 2016

"Pani Dalloway" Virginia Woolf

Pani Dalloway - Woolf Virginia Protokół po "Pani Dalloway" Virginii Woolf


Otoczone florą wyhodowaną przez utytułowaną ogrodniczkę - mamę Struny, w strugach deszczu, w promieniach słońca, pod łukiem tęczy oraz w blasku księżyca uczestniczki Spotkania Pod Pretekstem Książki urządziły Polannie wieczór panieński, a przy okazji zamieniły kilka zdań o „Pani Dalloway” Virginii Woolf.

1. Spotkanie rozpoczęło się od udekorowania Polanny akcesoriami typowymi dla wieczorów panieńskich w zachodnim stylu: jej czoło przyozdobił diadem z welonem, na szyi zawisł szal boa z czerwonych piór (który w drodze powrotnej do domu zniknął w okolicznościach niemożliwych do odtworzenia przez jego upojoną właścicielkę), a na nosie znalazły się różowe okulary w kształcie serduszek. Pozostałe uczestniczki spotkania miały do dyspozycji różne okulary karnawałowe na gumce, które wywołały wiele radości, śmiechu i dowcipnych komentarzy podczas przymierzania i sesji fotograficznej (bookdog Azoriusz załapał się na kilka ujęć w ciemnych okularach z cekinami, co uczyniło z niego istnego Azorro).

2. Polanna wielokrotnie dawała wyraz swojej radości ze spotkania, radości ze spotkania z dawno niewidzianymi uczestniczkami. Opowiadała o swoim życiu w słonecznej Hiszpanii, zachwycała się polską zielenią drzew, polskim niebem, polskim jedzeniem, polskimi psami (Polanna zawarła znajomość z bookdogiem Azoriuszem, jednak określiła go jako zbyt spontanicznego i rozentuzjazmowanego; Polanna zdecydowanie woli towarzystwo ułożonej i statecznej Grudosławy). Polanna mówiła, że jest szczęśliwa ze swoim Spaniardem, a jej wygląd i promienny uśmiech to pięknie ilustrowały. Żeby nie być gorszą, Królowa powiedziała, że też jest szczęśliwa. A i Struna, i Błyskawica, i Poldzia też sprawiały wrażenie szczęśliwych (w przypadku Poldzi i Struny ich poziom poczucia szczęścia był proporcjonalny do ilości wypitego wina).

3. Zacytowano kilka fragmentów książki, które zadedykowano Polannie - oczywiście wszystkie dotyczyły małżeństwa (jeden z nich mówił o tym, że ze związkiem małżeńskim jest jak z naleśnikami: pierwszy jest zawsze nieudany; przykład Polanny będzie jednak, jesteśmy o tym wszyscy przekonani, wyjątkiem potwierdzającym tę regułę). Błyskawica, Poldzia oraz Struna chętnie dzieliły się swoim doświadczeniem i opiniami na temat mężów i facetów w ogóle.

4. Poldzia ze szczegółami opowiadała o jej najukochańszym mężulku – o tym jak się poznali i jak od razu   w sobie zakochali. Opowiadała też o swoim wieczorze panieńskim, lecz była to opowieść dość ogólna, gdyż jego główna bohaterka była wtedy mocno spragniona, pragnienie zaś gasiła różnymi napojami, w wyniku czego mało pamięta odnośnie szczegółów tego wydarzenia. Poldzia zdradziła również, że jej małżonek jest stałym i wnikliwym czytelnikiem naszego bloga, wobec czego z tego miejsca przesyłamy mu serdeczne pozdrowienia i zapraszamy do wstąpienia w nasze klubikowe szeregi – męski punkt widzenia na omawiane lektury jest ciekawy i przydatny przy poszerzaniu światopoglądu.

5. Duże wrażenie sprawiła na zebranych wiadomość, że autorka omawianej w maju książki „Zakonnice odchodzą po cichu”, Marta Abramowicz, we wpisie pod protokołem pozdrowiła swoje czytelniczki, czyli nas. Za pozdrowienia dziękujemy oraz niniejszym zapraszamy Panią Autorkę do wzięcia udziału w którymś z naszych kolejnych książkowych spotkań.

6. Pan Pold oraz inne osoby zainteresowane udziałem w kolejnym spotkaniu książkowym winny zapoznać się z „Kobietami w kąpieli” Tie Ning. Elementem scenografii będzie basen dmuchany, w którym będzie można wziąć kąpiel na sucho lub, ze względów bezpieczeństwa, umieszczeni zostaną uczestnicy spotkania będący pod wpływem napojów wyskokowych. Spotykamy się w piątek 9 września (czytać, czytać „Kobiety…”, bo książka gruba!). Kuchnia chińska.

7. A „Pani Dalloway” średnia, żeby nie powiedzieć słaba. Jakaś taka rozmemłana. Rozczarowująca. Zbyt wielowątkowa.  Zbyt wielopostaciowa. Zbyt powierzchownie traktująca nieliczne ciekawe tematy. Pierwsze 80 stron trudne były do przebrnięcia, mało wyraziste postaci i wątki myliły się, zapętlały. „Pani Dalloway” sprawia wrażenie celebrytki wśród książek – jest znana z tego powodu, że jest znana. Struna wyjaśniła, że prawdopodobnie nowatorstwo pisarskie Woolf w postaci „strumienia świadomości” wyniosło ją na wyżyny literackiej popularności. Należy odnotować, że negatywną opinię na temat książki miały wszystkie uczestniczki, które ją przeczytały. Poldzia też.

8. Pierwsze zdanie omawianej książki brzmi: „Pani Dalloway powiedziała, że sama kupi kwiaty”, co stało się inspiracją do przygotowania potraw kwiatowych. Udekorowany kwiatami i listkami mięty wjechał na stół kopiec kreta, którego największą fanką została Poldzia – wyjadła krecie siedlisko do ostatniego okruszka (na szczęście świetna figura pozwala jej na takie czyny). Krem hibiskusowy zdobił babeczki z nadzieniem. Z kwiatu kalafiora przyrządzona została sałatka. Arbuz przybrał formę niewielkich kwiatuszków. Ponadto Błyskawica upiekła półksiężyce, nawiązując w ten sposób do pory, w której odbywało się organizowane przez panią Dalloway przyjęcie. Poldzia prosto z Mazur przywiozła przepyszne jagodzianki, a Struna, jak zwykle skutecznie podniecając ogień w ognisku i na grillu, upichciła prażonki oraz wegetariańskie szaszłyki. Do prażonek i szaszłyków Struna przygotowała dip z dużą ilością szczypiorku. Pożarto też grillowanie brzoskwinie podane z hiszpańskim miodem z kwiatów pomarańczy. Wszystkie te pyszności zapito wodą, nalewką z antonówek oraz winem. Ponadto kwiaty były wszędzie - we włosach, na bieliźnie, na bluzeczkach, na stole, wokół.

9. W drodze powrotnej Struna tradycyjnie, pomimo otwartej furtki, przeszła górą przez bramę. A Polanna i Błyskawica spektakularnie rozbiły wszystkie puste butelki, próbując umieścić je w kontenerze na śmieci. Od Polanny jechało jak z gorzelni, ale w czerwonym boa, welonie i różowych okularach i tak wyglądała cudownie, gdy dzielnie maszerowała przez ulice miasta, wspierając się na ramieniu tylko trochę mniej wstawionej Struny.

Parafrazując panią Dalloway: cudownie było Was zobaczyć. Musiałam Wam o tym napisać!
 k.

środa, 10 sierpnia 2016

Przypominajka przed "Panią Dalloway" Virginii Woolf



Najbliższe Spotkanie Pod Pretekstem Książki po raz pierwszy odbędzie się w dzień święty, czyli w niedzielę. Scenografię tworzyć będą warzywno-owocowe oraz florystyczne efekty ogrodniczej pracy rodziców Struny. Kwieciem przyozdobimy się (obowiązkowo proszę wpiąć przynajmniej jeden kwiat we włosy oraz przywdziać odzież kwiecistą, która nie będzie krępowała ruchów podczas przechodzenia lub przeskakiwania przez płot), spożywane potrawy oraz obsypiemy nim pannę/niepannę Polannę – wytęsknioną, wyczekiwaną, dawno niewidzianą – którą przygotujemy mentalnie do związania się węzłem małżeńskim z jej ukochanym Spaniardem. Książkowym pretekstem jest „Pani Dalloway”.
See you on Sunday!